czwartek, października 04, 2007

Ostrze Wiosny

Cześć. Oto opis Ostrza Wiosny - rodowej, magicznej katany Tonomaru. Odzyskał ją już jakiś czas temu, ale dopiero teraz odkrył, co ona właściwie robi.
Mechanicznie jest to katana 3z3. Wydając punkt pustki właściciel możne jej nadać cechy broni jadeitowej, lub kryształowej (wybór w momencie wydania punktu pustki) do końca dnia.
Crockus (gracz prowadzący Tonomaru) spisał historię miecza, którą teraz zamieszczam.


Miecz został wykuty dawno temu, przez jednego z płatnerzy pracujących dla rodu Shiba. Miecz został wykuty na dwa lata przed bitwą z gijinami (Bitwa Białego Jelenia) dla mojego odległego przodka. Od tamtej pory przekazywany jest przez ojca, gdy ten odchodził ze służby, najstarszemu synowi. Jeśli wierzyć temu, co mówią członkowie rodziny, miecz nigdy nie został shańbiony niecnym czynem i kazdy kolejny bushi Shiba miał jako cel ten stan rzeczy utrzymywać. Ostrzem dokonano wiele wielkich czynów, jednak najlpiej znany jest jeden z najnowszych ...
Shiba Konomako był jednym z kilku yojimbo młodego dymplomaty i shugenja klanu Feniksa - Asako Nikutai. Nie był bardzo znany, nie oczekiwano po nim specjalnie wiele, tym niemniej był kompetentnym i uczciwym człowiekiem. Młody shugenja z kolei nie był wielkim dyplomatą, natomiast był bardzio ciekawskim człowiekiem, ktory lubił wiedzieć wszystko o wszystkim. Pewnego wyslany został razem ze swoją obstawą na dwór Żurawia, by oprotestować prowadzoną w tamtym okresie agresywną politykę tego klanu. Nikutai jednak ktoregoś dnia wpadł na trop "spisku". Spiskiem okazał się być romans, ale Nikutai ktoregoś dnia dał sie podpuścił i wypowiedział o jedno słowo za dużo. Gdy po jego wypowiedzi na sali zapadła cisza, przerwało ją wezwanie jednego z bushi Kakita, by odwołał swe słowa. Shugenja odmówił, dlatego też został wyzwany do udowodnienia prawdziwości swych słów. Na sali zapadła prawdziwa cisza, gdyż wyzywającym był jeden z czołowych pojedynkowiczów Kakita. Pierwszym, ktory przerwał ciszę był właśnie pradziad Tonomaru - Konomako. Obwieścił on, że stanie o obronie prawdziwości słów pana Nikutai.
Następnego dnia zaraz po brzasku stanęli naprzeciw siebie. Znany i wielki szermierz Kakita Torakami i nikomu tu nieznany Shiba Konomako. Już pirwszy cios Kakity zostawił krwawą szramę na piersi bushi Feniksa. Shiba bronił sie desperacko, Kakita widocznie sie z nim bawił. Kiedy uznał, że czas kończyć zabawę, Shiba nagle zaatakował. Atak nie był wprawdzie w stanie dosięgnąć Kakity, jednak ten nagle spoważniał i ruszył do kolejnego natarcia. Uderzył potężnie, znad prawgo ramienia, w tej samej chwili Konomako wyprowadził cios z dołu. Oba miecze spotkały sie w połowie drogi. Piękny, kunsztownie wykonany miecz wykonany przez mistrza ustąpił ostrzu z północu, wykonanemu przez bliżej nieznanego płatnerza. Został niemal idealnie przecięty na pół, bez odłamków. Na mieczu Shiby nie został żaden ślad.
Do dziś jest to jedna z największych porażek płatnerzy Kakita, wtedy zaś, był to wielki dyshonor dla Kakity Torakamiego. Wieść mówi, że Shiba splunął po tym na ziemie, odwrócił się i odszedł do łaźni. Cisza trwała długo.
Jeszcze tego samego dnia poselstwo Feniksa opuściło ziemie Żurawia, choć ten o ujmie nie zapomniał. W wyniku intrygi, w której wykorzystano ciekawość Asako Nikutai, ten musiał udać się na wyprawę za mur, albo popełnić seppuku. Wraz ze swoimi yojimbo wyruszyli więc na ziemie cienia, skąd żaden z nich nie wrócił. Jednak o ich podróży przez mroczne ziemie krążą wśród krabów bardzo nieprzyjemne legendy.
Konomako nie zavrał ze sobą miecza w tą podróż, zostawił go w domu, przykazując, żeby w dniu, w którym jego syn przejdzie gempukku ten trafił w jego ręce. Shiba Konomako nie wrócił.
Dziad Tonomaru w dniu gempukku przyjął rodowy miecz i przez kilkanaście lat wszystko było w porżadku, miecz dalej dobywany tylko w słusznej sprawie nie został splamiony. Ktoregoś dnia jednak do uszu dziada dotarła prawda o jego ojcu,. Tego dnia udał się na rozmowę z daymio klanu (tak tak, zaszedł wysoko xD). Podczas rozmowy dostał zgodę daymio na to, co zamierzał uczynić, choć był blisko sercu daymio klanu i mial jego zaufanie. Postanowił on mowiąc w skrócie zroninować całą siebie i całąswoją rodzinę aż do czasu, gdy rozwiązana zostanie kwestia Konomako. Tak też się stało. Miecz jednak ponownie został w domu. Dziad nie wrocił. Dlatego na rok przed wejściemw dorosłośc Tonomaru jego ojciec ruszył w drogę, zabierając jednak miecz ze sobą. Wivdocznie wierzył w to, że rodowy miecz mu pomoże, a być może po prostu był człowiekiem zbyt ograniczonym, by przewidzieć konsekwencje. W ten czy inny sposób miecz zniknął na trzy lata. A teraz w nowej oprawie służy ostatniemu męskiemu potomkowi szanowanej i silnej niegdyś rodziny Shiba.

Odcinek dziesiąty.

Witajcie kochane gąski! W dzisiejszym, nieco jubileuszowym, odcinku naszego bloga dowiemy się niemało o rozwoju sytuacji geopolitycznej Rokuganu. Poznamy też najnowsze osiągnięcia naszych bohaterów i dowiemy się, w jaki sposób Hida Katsumi rozwiązuje problemy rodzinne (bez udziału terapeuty).

Jak zapewne pamiętacie skończyliśmy wieściami marsowymi:
- Mur upadł
- Kisada wraz z rodziną dołączyli do grona "szlachetnych przodków"
- Wielka armia demonów wali na Otosan Uchi

Bohaterowie, jako nieliczni konni, ruszyli przed czołem wycofujących się niedobitków. Wykorzystali przewagę szybkości, by powiadomić kogo się da i zebrać tym samym jak najwięcej wojska do obrony Beiden.

Najpierw udali się do klanu Lisa, gdzie są już postaciami rozpoznawanymi i szanowanymi. Ryosaki - daimyo klanu potraktowała sprawę poważnie i obiecała zebrać żołnierzy i powiadomić sojuszników - Wróbla i Osę.
Jak na razie pełen sukces.

Następnym punktem postoju było Kyuden Bayushi. Okazało się, że większość armii Skorpiona wyjechała pod Otosan Uchi, gdzie dzieją się rzeczy bardzo złe. Mimo to Bayushi Yojiro obiecał, że zbierze kogo się da i ruszy na Beiden. Dostarczył też nieco marsowych wieści:
- Na Lwa nie ma co liczyć - większość armii klanu blokuje Otosan Uchi z rozkazu Hantei. Pozostała tylko odrobina żołnierzy w Shiro Matsu.
- Doji Hoturi wraz z armią stacjonuje tuż za Beiden i może wjechać obrońcom w plecy.
- Hoturiemu towarzyszy podejrzany samuraj, zdrajca Kraba, jest przy nim też Kakita Keneda - morderca jakich mało.

Nasi bohaterowie ruszyli zebrać żołnierzy z Shiro Matsu (niewielu, ale zawsze coś) i zobaczyć jak wygląda sytuacja z armią Hoturiego (nieliczną, ale ich atak w plecy mógłby mieć straszne konsekwencje). Okazało się, że w okolicy armii Zurawia czai się prawdziwy Hoturi i Toshimoko, więc w głowach naszych herosów narodziła się smiała myśl - wpaść do sztabu (oddalonego od głównych sił, Oni no Hoturi nie chciał, by koś poznał jego tożsamość), zabić kogo trzeba, osadzić na tronie prawdziwego Hoturiego i ruszyć na odsiecz obrońcom przełęczy Beiden.

Najpierw nalezało jednak zebrać informacje - Pani Senryuu ruszyła na zwiady, wtapiając się w ciemność. Poznała lokalizacje obozu wroga, rozkład wart i podsłuchała nawet kawałek rozmowy, z której wynikało, że Kisada jednak przeżył i wraz z posiłkami z Shiro Kuni odbił mur. Armia wroga, choć niesłychanie liczna została tym samym odcięta od zaopatrzenia (niezbyt ważne dla nieumarłych, czy demonów) i posiłków (znacznie ważniejsze).
Następnie bohaterowie ruszyli do szturmu. Walka była brutalna i gwałtowna, a cała czwórka bohaterów wykazała się odwagą. Pan Hida Katsumi zmierzył się ze swym ojcem (tak, to on był zdrajca klanu) i po krótkiej walce ściął go jednym ciosem. Gratulacje - zdrajca był potężny, a skaza jeszcze zwiększała jego siły.
Kakita Keneda, chociaż był bardzo groźnym przeciwnikiem, również został pokonany, niewiele jednak brakowało, by pociągnał za soba Panią Senryuu wprost do gorącego piekła.
Prawdziwy Hoturi pokonał demona w pojedynku, objął dowodzenie i ruszył bronić Beiden.

Jakież było zdziwienie naszych bohaterów, gdy odkryli że na przełęczy Beiden aż roi się od żołnierzy w zielonych zbrojach. Cała armia klanu Smoka oraz Legion Wilka pod dowództwem Toturiego szykują się do obrony przełęczy. Będzie to bitwa, jakiej Rokugan jeszcze nie widział.

wtorek, października 02, 2007

Pokaż swą prawdziwą twarz.


Jak już wiemy, podły Oni opanował Hoturiego. Zdarza się.
Nasi reporterzy uchwycili moment przemiany bestii.

czwartek, września 27, 2007

Odcinek dziewiąty.

Witajcie kochani gracze.

Dziś zebraliśmy się, by poznać najnowsze wydarzenia w Rokuganie. A działo się niemało. Niemało to eufemizm, porównywalny z nazwaniem Atlantyku sadzawką. Strasznie dużo się działo. Ot co!

Zacznijmy naszą historię od przejścia granicy. To taki graniczny punkt opowiadania, więc nieźle można stąd wystartować.

Lato się już skończyło (chociaż patrząc po postach - z dużą nonszalancją podchodzę do pór roku w naszej kampanii), liście opadały z drzew, a ulewny deszcz zamieniał trakty w strumienie błota. Było tak szaro i deszczowo, że można było pomyśleć, że nie gramy w L5K, tylko w jesiennego Warhammera. Tylko Skaveni nie wyskoczyli, ale czaili się w krzakach, tylko im się nie chciało.

Nasi bohaterowie przekroczyli już granicę między ziemiami Zurawia a Kraba. Granica była opustoszała, jedynie deszcz wydawał odgłos, bębniąc o ziemię. Po pół godzinie drogi, z ciemności wynurzyły się plecy piechoty Zurawia. Zatem wojna wybuchła na nowo, a gracze znaleźli się między strażą przednią, a głównym trzonem sił. Nasi bohaterowie starali się przedostać i ruszyć w stronę Shiro Morito, lecz nie dało się po dobroci. Nastąpiła chwila agresji i gracze ruszyli w dalszą drogę, bogatsi o jeńca - dowódcę wspomnianych piechurów.

W Shiro Morito ugoszczono bohaterów jak należy, przesłuchano również jeńca. Co ciekawe - oficerowie wroga zostali poinstruowani, że w okolicy działań wojennych będzie się kręcić pani Wakiza wraz z orszakiem, którą to grupę należy koniecznie pojmać i zniewolić. A jeśli się nie da - zabić. Jeniec ponadto dał słowo honoru, że będzie grzeczny, więc nawet pozwolono mu zachować broń.

Już następnego dnia armia Zurawia zjawiła się pod zamkiem. Wprawdzie główny trzon armii ruszył na zachód, na Kyuden Hida, na miejscu zostały jednak siły oblężnicze i oblężenie się zaczęło. Jednak Kaiu Morito miał w zanadrzu swą wunderwaffe - kilkudziesięciu dotkniętych skazą cienia samurajów Kraba, pragnących oddać swe życia za klan zasiliło szeregi obrońców. Ponadto pani Wakiza i jej przyjaciele również nie są siłą, z którą warto zadzierać. Doszło do jednego szturmu, ale został błyskawicznie odparty i na tym się skończyło.

Po kilku dniach względnego spokoju noc zamieniła się w piekło. Shugenja budzili się z wrzaskiem, brocząc krwią z nosa, opętani samurajowie chwycili za broń, wpadając w szał. To znak, że stało się coś strasznego. Dalsza część nocy upłynęła na walce z oszalałymi, skażonymi samurajami, w tym i z najsilniejszym z nich. Rano zjawił się posłaniec Zurawi i zaproponował rozejm.

Po kilku dniach z zachodu nadciągnęły niedobitki Kraba i Zurawia, niosąc marsowe wieści. Zuraw uderzył na tyły Krabów broniących Muru. Mur upadł, Kyuden Hida spłonęło, Hida Kisada zginął, Podobież jego syn Yakamo i córka O-ushi. Odwrotem dowodzi Hida Sukune, który chce dotrzeć jak najszybciej do Beiden i tam stawić czoła nadciągającym wojskom. Doświadczeni dowódcy wiedzą, że nawet na przełęczy Beiden nie da się powstrzymać Krain Cienia garstką niedobitków.

wtorek, września 18, 2007

Doji Hoturi

Dziś w programie "Gwiazdy i Rozgwiazdy" opowiemy słów kilka o Dojim Hoturim.

Młody daimyo klanu Żurawia niedawno objął swoje stanowisko. Było to jednak konieczne - poprzedni władca klanu i ojciec Hoturiego zarazem mianowany został Szmaragdowym Championem, więc ktoś musiał przejąc schedę.

Wielu mówiło, że Hoturi sobie nie poradzi - że jest zbyt nieodpowiedzialny, niedojrzały, ba wręcz za miękki. Ale nowy daimyo starał się ze wszech sił pokazac, że jest godnym następcą swego ojca. Szybko okazało się, że za maską lekkoducha, próżniaka i bawidamka kryje się doświadczony dworzanin i niebezpieczny szermierz. Zaś w sprawach militarnych zawsze może on liczyć na fachową radę swego młodszego brata - Doji Kuwanana, pod którego dowództwem armie Żurawia zyskały nowe możliwości.
Chociaż brak mu sławy Kisady, geniuszu Toturiego, miłości jaką otaczany jest Yokatsu, bezwzględności Shoju czy mądrości Ujimitsu, to mimo to jest liczącym się graczem na scenie politycznej. I choć brak mu doświadczenia, zawsze może liczyc na pomoc ojca.

środa, października 04, 2006

Odcinek siódmy oraz ósmy.

Cześć!

Minął rok od ostatnich wpisów na moim blogu. Myli się jednak ten, kto sadzi, że do żadnych sesji nie doszło. Bzdura! Rozegraliśmy 2 sesje! Co wprawdzie nie jest wybitnym osiągnięciem, jednak mając na uwadze jak bardzo nasza drużyna została rozproszone okazuje się to całkiem niezłym wynikiem. Dzisiejszy opis nieco pobieżny, bo niewiele już pamiętam.

O ile dobrze pamiętacie opuściliśmy naszych bohaterów, gdy po przydługim odcinku szóstym stali na polu bitwy, którą najprawdopodobniej wygraliby, gdyby nie interwencja samego Cesarza.

Po bitewnych przeżyciach pani Wakiza musiała ruszyć na północ, by spotkać się z tajemniczym ktosiem. Oczywiście, jej przyjaciele ruszyli wraz z nią, by po kilkunastu dniach podróży wkroczyć na ziemie klanu Żurawia, minąć Otosan Uchi i skierować swe kroki do świątyni Wrony.
Wrona w Rokuganie to ptak poświęcony samemu Shinsei, więc jak nietrudno się domyślić roiło się to od pielgrzymów. Jednym z nich miał być właśnie tajemniczy przyjaciel Wakizy. Okazało się jednak, że nasi dzielni bohaterowie dotarli do celu nieco za wcześnie, udali się zatem do zacisznej gospody parę godzin jazdy od świątyni (by nie ściągać nadmiernej uwagi Żurawi). W miarę jak oddalali się od ośrodka kultu religijnego ustawało wszelkie zamieszanie na drogach. Ledwie parę godzin, a jakby udali się do innego świata - cichego i spokojnego.

Już tylko mostek dzielił ich od zakrętu wiodącego wprost do gospody. Wokół cisza i spokój, jedynie dwóch pielgrzymów kilka metrów przed nimi. Oczywiście pielgrzymi jak to pielgrzymi - nie można było rozpoznac ich twarzy, gdyż w Rokuganie pielgrzymi noszą na głowach cos na kształt wiklinowego koszyka z otworami na oczy.
Jakież zatem było zdumienie graczy, gdy dwóch pielgrzymów zostało zaatakowanych przez oddział ninja. W tej samej chwili na panią Wakizę i jej orszak uderzyła zaczajona w krzakach banda roninów.
Dość dodać, że wszystkie strony zdarzenia były bardzo zaskoczone, szybko jednak otrząsneły się z początkowego szoku i przystąpiły do wycinania sobie nawzajem flaków. Pielgrzymi walczyli jak diabły, chociaż jeden z nich padł nieprzytomny, gdy wbiła się weń strzała. Nasi bohaterowie również przystąpili do walki, a ponieważ nie byli pewni kto jest groźniejszy - ninja czy roninowie na wszelki wypadek wycieli jednych i drugich.
Z pewnością Rokugan stał się przez to nieco bezpieczniejszym miejscem.

Po walce pielgrzymi i bohaterowie udali się dp gospody. Tam opatrzyli rany (okazało się, że młodszy pielgrzym został zraniony strzałą zatrutą, szcześliwie pan Katsumi znalazł dlań odtrutkę przeszukując obozowisko ninja). Wypoczęli, pooganiali się od szpiegów i tak dalej. Po jakimś czasie odgrywania pielgrzymi postanowili odkryć swe karty i ujawnić swą tożsamość.

Okazało się, że jeden z pielgrzymów to Doji Hoturi, drugi zaś zwał się Kakita Toshimoko. Czyli daimyo klanu Żurawia wraz z opiekunem. Co robili oni ukrywając się pośrodku własnego kraju, ścigani przez zabójców? Dobre pytanie. I dlaczego gdy jeden Hoturi pielgrzymuje, drugi zasiada na tronie wszczynając wojny z kim popadnie?
Pielgrzym utrzymywał, że to on jest prawdziwym Hoturim. A tamten na tronie to bestia z piekła rodem.

Tej nocy na gospodę napadli ninja. Rozegrała się piękna walka wraz z ogniem, bieganiem po schodach i takimi tam. Ranek zastał naszych bohaterów wsród zgliszczy ruiny z tuzinem zarąbanych ninja dookoła(koniec sesji 7).

Nad ranem do gospody przyjechał nowy gość. Niepozorny mężczyzna, drobny, nie rzucający się w oczy wraz z czwórka yojimbo (dla odmiany rzucających się w oczy). Był to własnie pielgrzym oczekiwany przez Wakizę. Rozpoznał on dóch pielgrzymów (z pewnym zaskoczeniem dodajmy) i z zaciekawieniem wysłuchał całej dotychczasowej historii. Doszło do narady.

Dowiedzieliśmy się wtedy, że za całą sprawą stoi tajemniczy samuraj Kraba, który ,działając w porozumieniu z nieokreślonymi siłami, doprowadzić chce do wielkiego zła w Rokuganie.
Wakiza i jej ludzie zaoferowali się ruszyć za złem w stronę ziem Kraba (gdyż tam własnie wyruszył nasz łobuz). Natomiast przybysz zgodził się zaopiekowac Hoturim i Toshimoko. Chociaż nie było to cały czas wprost powiedziane gdzieś tam między wersami wyczytać można było, że tajemniczy przybysz to Shiba Ujimitsu, daimyo Feniksa, który jak co roku, odbywał pielgrzymke religijną do świątyni Shinsei.

Pan Ujimitsu uciął sobie krótka pogawędkę z Tonomaru, oświecił go na czym polega "Droga Feniksa" i bohaterowie ruszyli w drogę.

Juz na pograniczu ziem Kraba zostali zaatakowani przez bandę nieumarłych Moto, którym przywodził samuraj łudząco podobny do zdrajcy, którego szukali. Walka rozegrała się w strugach deszczu, bohaterowie znów wykazali się niezwykła odwagą i w końcu powalili przywódcę napastników. Jakież było ich zdziwienie, gdy okazało się, że nie był to samuraj którego szukali, lecz demon, któremu ów samuraj zaprzedał duszę.
Tym samym stało się jasne - poszukiwany samuraj Kraba działa w porozumieniu z Krainam i Cienia...

wtorek, września 12, 2006

Odcinek szósty.

Witajcie Towarzysze!

Dziś dowiemy się jak potoczyła się bitwa o Kyuden Kitsune, następnie odbierzemy cenną naukę - że słowo jest silniejsze od miecza (zwłaszcza gdy chodzi o słowo Cesarza). Dowiem się też jak czwórka ludzi może pozmieniać losy wszechświata (i nie, nie mam na myśli Power Rangers).

Opuściliśmy naszyh bohaterów w chwili gdy obserwowali szturm wojsk Żurawia na Kyuden Kitsune. Była to próba zajęcia zamku "z marszu", bez wsparcia machin, licząc na element zaskoczenia.
Zaskoczenia nie było, a obrońcy zamku odparli pierwszy szturm z łatwością. Zgromadzeni w zamku shugenja nawałą czarów odparli atak. Wprawdzie Lis nie jest mistrzem magii ofensywnej, ale przebywająca na zamku pani Moshi Wakiza pokazała dlaczego mówi się o niej "Jedna z najlepiej zapowiadających się gwiazd magii młodego pokolenia".

Dla naszych bohaterów (było nie było wojaczka dla pani Otaku i pana Hida to żadna nowość) stało się jednak jasne, że machiny oblęznicze nadejdą szybko, a wtedy zamek upadnie - oblegających Żurawi jest zbyt wielu. Cóż jednak może zdziałać czwórka ludzi?
Zaraz? Ale czy na pewno czwórka. Wszak w ślad za naszymi bohaterami wyruszył w drogę niewielki oddziałek gwardii pałacowej. Prawdopodobnie żałnierze są godzinę drogi od zamku! Na poszukiwanie zaginionych samurajów ruszyła pani Tando. Odnalzała ich po paru chwilach, a gdy gwardziści dostrzegli podróżującego z panią Tando Yuichiego (synka daymio Lisa) natychmiast oddali się pod jej rozkazy.
W tym samym czasie pozostała trójka wziąla pod obserwację drogę, którą nadejść miały machiny, by znaleźć idealne miejsce na zasadzkę. Owszem, samurajowie się nie zasadzają na siebie, ale jest wojna. Szybko odnaleziono własciwe miejsce, pani Tando wnet sprowadziła gwardzistów, pozostało tylko czekać. Jednak do zmroku nikt się nie pojawił.

Noc przyniosła odpoczynek, choć żołnierze nieco już głodni byli. W nocy też zjawiła się Kitsune, która zabrała Yuichiego w bezpieczne miejsce, aż nie ucichnie cała ta zawierucha. Rankiem czujki doniosły, że zbliżają się trzy machiny oblężnicze, ich obsługanci, wozy z zaopatrzeniem oraz eskorta roninów. Zbliżali się prosto w paszczę zasadzki. Niespodziewane uderzenie naszych bohaterów na czele gwardii nie dało wrogowi żadnych szans.
Machiny wpadły w ręce naszych bohaterów, przechwycono też cennego więźnia - panią Asahina Kohaku - shugenja mającego wesprzeć atak na Kyuden Kitsune. Radość była wielka. Bohaterowie nie zostali nawet draśnięci, podobnie jak podlegli im gwardziści. Jednak radośc ustąpiła wnet miejsca niepokojowi, gdyż okazało się, że za machinami podążał oddział jazdy Żurawia. Liczny oddział świetnie wyszkolonych jeźdźców. Sprawa wyglądała ciężko. Owszem, dająca bezpieczne schronienie ściana lasu kusiła, lecz nie można było dopuścić by Żuraw odzyskał machiny. Z przewróconych wozów gwardziści zbudowali barykadę w poprzek drogi. Wiedzieli, że dla jeźdźców będzie to utrudnienie. Pani Tando zaś zebrała paru żołnierzy i ukryła się w lesie z zamiarem uderzenia na flankę jeźdźców, gdy wytracą impet przy wozach. Tak też się stało. Kawaleria utknęła przy wozach i została zaatakowana przez szarżujących z boku piechurów. Hida Katsumi, skryty przy jednej z katapult, jak sam diabeł wywijał swym mieczem wysadzając kolejnych jeźdźów z siodeł. Jednak nasi bohaterowie nie mieli szans powodzenia. Wprawdzie zadziałali skutecznie, lecz jeźdźców było zbyt wielu. I własnie wtedy, w tym cięzkim momencie nadeszła odsiecz. Oddział cieżkiej piechoty klanu Lisa z łoskotem pancerzy runął na kawalerzystów. Okazało się, że to wojska stacjonujące poza zamkiem, które ruszyły na odsiecz stolicy.
Gdy było już po wszystkim okazało się, że w pobliżu stacjonuje połączona armia sojuszu trzech, wspierana przez liczne wojska Modliszki, armia ta szykuje się do bitwy z wojskami Żurawi. Stawili się tak szybko, gdyż zostali ostrzerzeni przez wywiad Skorpiona, który tym samym zadeklarował po czyjej stoi stronie!

Bitwa zbliżała się wielkimi krokami. Nieliczne, lecz waleczne wojska Lisa dostały się pod komendę pani Otaku Tando i jej sztabu. Bohaterowie udali się na spoczynek, by odzyskać siły po tym ciężkim dniu.
Ale czy wszyscy? Nie! Shosuro Senryuu w stroju ronina udała się na przeszpiegi do obozu wroga, uzyskując istotne informacje o siłach i rozlokowaniu wojsk Żurawia. Shinobi zawsze pozostaje w cieniu, ale my czytelnicy wiemy, że informacje te okazały się kluczowe.

Bitwę rozpoczęło uderzenie oddziałów Modliszki prosto w sam środek linii wojsk Żurawia. W cenrum stacjonowały zaciężne oddziały roninów wspierane przez ashigaru. Modliszka miała za zadanie rozbić szyk wojsk Żurawia. Oddziały zwarły się wśród łoskotu bitwy i Modliszka zdawała się uzyskiwać przewagę. Na to Doji Kuwanan zwinął oddziały prawego skrzydła swych wojsk, by zaatakowały flankę szturmującej Modliszki. Nie wolno było do tego dopuścić, dlatego zadanie związania walką kontratakujących żołnierzy Żurawia przypadło wojskom Lisa. A zatem i naszym bohaterom. Prowadzeni przez nich gwardziści i ciężka piechota uderzyli prosto w nacierający duży oddział roninów. Walka była nadzwyczaj zaciekła, a nasi bohaterowie udowodnili, ze nie na darmo mówi się o nich "przeznaczeni do wielkości". Tonomaru i Shosuro Senryuu wyrąbali sobie drogę do serca jednostki wroga i tam zdobyli jego chorągiew. Otaku Tando powaliła dowódcę wrogiej jednostki, zaś Hida Katsumi wyratował z opresji dużą część gwardzistów odciętych przez liczniejszych przeciwników.W tym samym czasie jednostki Osy oraz Wróbla skutecznie blokowały prawe skrzydło wojsk Żurawia.
Gdy generał Żurawia, Doji Kuwanan dostrzegł co wyrabiają wojska lisa rzucił tam część odwodów - do walki wkroczyła ciężka piechota Daidoji. Zakuta w stal, zbrojna w naginaty, kipiąca wolą walki. To chyba nagroźniejsza jednostka na polu bitwy. Oddziały Lisa były w rozsypce. Nie poniosły dużych strat, ale brutalna walka w z roninami spowodowała rozsypanie się wszeliego szyku. Właśnie na nich uderzała zwarta formacja Daidoji. Nasi bohaterowie nie przelękli się jednak. Zostawili za swymi plecami formujące się szyki Lisa i runęli na oddział ciężkiej piechoty Żurawia. Tego dnia tworzyli historię. Ich atak był tak zaciekły, samobójczy i szaleńczy, że udało im się rozbić szyk Żurawi. Gdy zaś w ich szeregach powstał wyłom uderzyli weń żołnierze lisa, doszczętnie rozbijając jednostkę. I cóż z tego, że pani Senryuu padła nieprzytomna na ziemię, cóż z tego, ze Tonomaru otrzymał niemal smiertelne trafienie. Tego dnia tworzyli historię, za którą zapłacili swą krwią.
Tymczasem sytuacja na plu bitwy wyglądała nieciekawie. Na lewym skrzydle wojska Żurawia powstrzymały uderzenie Os i Wróbli. Główny atak Modliszki ugrzązł w miejscu, skutecznie powstrzymywany przez ostrzał stojących w drugiej linii łuczników Żurawia.
Na szczęście nasi bohaterowie rozbili już dwie jednostki piechoty tym samym przebijając się na tyły wojsk Żurawia. Otaku Tando i Hida Katsumi poderwali do boju wycieńczonych żołnierzy Lisa i runęli na stojących w drugiej linii łucznikó, którzy po krókiej walce poszli w rozsypke, tym samym przerywając ostrzał wojsk Modliszki, która ze zdwojonymi siłami uderzyła ponownie...

W tym momencie zagrzmiały rogi. Na pole bitwy wkroczyła armia Skorpiona. Na jej czele stał Bayushi Yojiro. Ktoś może spytać - dlaczego dyplomata miałby prowadzić do boju armię? Odpowiedź była prosta - nie przybył to walczyć, przybył negocjować kapitulację Żurawi, a armia miała być tylko straszakiem. Negocjacje toczyły się opornie, Doji Kuwanan nie miał zamiaru składać broni, woląc raczej zabrać ze sobą do grobu tak wielu Skorpionów jak się da.

W tym monencie zagrzmiały rogi. Na pole bitwy wkroczyły wojska Lwa. Sytuacja stawała się komiczna. Głównodowodząca wojskami Lwa, Matsu Tsuko, przekazała wolę Cesarza walczącym. Cesarz zaś rzekł - wojna między Żurawiem a Krabem jest jak honorowy pojedynek dwóch panów i między nimi ma się rozegrać. Wtedy przekonamy się kto naprawdę jest silniejszy. Cesarz ogłosił dwutygodniowe zawieszenie broni. Po tym terminie wojna ma być wznowiona, jednak wszystkie klany, które udzieliły poparcia którejś z walczących stron mają poparcie to wycofać.

Przy tak silnym nacisku Krain Cienia Krab nie ma szans bez swoich sojuszników.

1 Comments:

Blogger Crokus said...

Taaaaak, tylko co było potem? Coś było. Ale co? Tego to chyba nikt już dokładnie nie pamięta xD

9:27 PM  

Prześlij komentarz

<< Home

czwartek, sierpnia 03, 2006

Co tam panie w polityce?

Cześć.

Dobra. Jakoś nie idzie nam zgranie się z sesją. No cóż, zdarza się. Nie myślcie jednak, że zapomniałem o naszej grze. Bo nie zapomniałem. Cały czas myślę o rozwoju sytuacji. Normalnie rano się budzę i myślę sobie "Co z tym Rokuganem?". Z tym, że wiele zależy od Was i nie mogę przewidywać tego, co bez Was się nie stanie. No nie?

Specjalnie dla Was jednak przybliżam sytuację międzynarodową. Bo po jakimś czasie można zacząć się gubić. A ja sam zapomnę, jak nie spiszę co tam dokładnie w kotle Rokugańskiej polityki bulgocze.

Zacznijmy od tego, że Hentaj 38 wykorkował. To ta iskierka, która sprawiła że wszystko pierdyknęło. Nie!
Zacznijmy od tego, że ostatnie miesiące panowania Hentaja 38 obfitowały w zaciekłe ataki Krain Cienia na Mur Kaiu. Nie skłamię, jeśli powiem, że ostatnimi czasy chłopaki Fu Lenga wyrabiają 800% normy. Dzielne Kraby tłuką ich jak mogą, a Hida Kisada wydobył ze skarbca klanu legendarną Deskę z Gwoździem - starożytny artefakt używany do tłuczenia Oni w sytuacjach kryzysowych. Przyjmijmy zatem, że Kraby całymi siłami tłuką bestie wdrapujące się na mur. Niemal całość wojsk klanu stacjonuje na murze.

I własnie teraz Hantei 38 umiera. Niby jego syn wstępuje na tron, ale wszyscy wiedzą, że młody jest nieopierzony, niezdecydowany, ma matkę Żurawinę i ogólnie jest słabym pindolgumą. Zaczyna zresztą od rozgonienia rodziny Akodo, co nie jest dowodem jego wspaniałych zdolności przywódczych. Żuraw ma zamiar wykorzystać Kraba zachodząc go od tyłu jak w gejowskim porno. Daidoji Uji się cieszy - dla niego hasło "Będziemy bić Yasukich" brzmi niemal jak "Urodziny dwa razy do roku". Żuraw wystawia własną armię i wspiera ją licznymi zastępami najemników - przeróżnych roninów. Ponadto wielu chłopów jako ashigaru rusza w bój. Żuraw płaci, stać go.

Wydaje się, że głównymi rozgrywającymi będą Hida Kisada i Doji Hoturi. Jest jednak jeszcze ktoś. To Yoritomo - wielki szef klanu Modliszki, który daży do zawiązania sojuszu pomniejszych klanów. W kupie ich siła będzie wielka. Na razie ma poparcie Stonogi. Klan Stonogi jest nieliczny, lecz szczyci się świetną szkołą shugenja. A Yoritomo potrzebuje artylerii.

Jak na razie sytuacja rozwija się następująco - Żuraw uderza na Kraba. Krab się broni, lecz przegrywa. Pałac Yasukich jest oblegany.
W tym momencie Ksada zaczyna działać jak zwierze polityczne (którym jest, ale się z tym nie zdradza). Dogaduje się z Yoritomo i Modliszka uderza na porty Żurawia. Dogaduje się też z Ide Tadajim i uzyskuje pomoc Jednorożca. Jednoróg nie uderzy na Żurawia, ale przejmie część muru, co odciąży nieco Kraba i pozwoli mu sformować rezerwy do kontrataku.
Moshi Wakiza chce doprowadzić do połącznia sił Modliszki, Osy oraz klanów tzw. Sojuszu Trzech (Lis, Wróbel i Osa). Niemal się jej to udaje, lecz Zuraw przewidział ten ruch i rzucił część wojsk na Kyuden Kitsune.
Żuraw jest silny (jak na Żurawia) - ale z jednej strony musi stawić czoła zluzowanym z muru, pałającym rządzą mordu Krabom, z drugiej strony ma Yoritomo i jego ludzi na karku. Na dodatek jeszcze ta awantura z Sojuszem Trzech... Cóż mogę rzec - jeśli Sojusz Trzech utrzyma Kyuden Kitsune, wtedy Żuraw znajdzie się w nielichych tarapatach. Na dodatek... wielu roninów dezerteruje z armii Żurawia, by dołączyć do formujących się sił człowieka, dawniej znanego jako Akodo Toturi.

A jak to wygląda na arenie międzynarodowej?
- Cesarz nie wypowiedział się w tej kwestii.
- Klan Jednorożca zadeklarował wsparcie dla Kraba.
- Klan Feniksa wystosował noty dyplomatyczne oraz apel o pokój. Został kompletnie zignorowany.
- Klan Lwa nie zrobił nic, bo Matsu Tsuko nie dostała żadnych rozkazów od Hanteja 39.
- Klan Kraba powiedział, że powyrywa Żurawiom nogi z zada.
- Klan Żurawia rozpoczął tą całą burdę.
- Klan Skorpiona jeszcze nie określił swojego stanowiska.
- Klan Smoka... z jednej strony Togashi Yokuni powiedział "Wszak naleśnikiem nie da się dłubać w nosie" (co w wolnym tłumaczeniu znaczy - mam to gdzieś), ale z drugiej strony na ziemiach Smoka formuje się Legion Wilka - armia najemników pod dowództwem Toturiego.
- Klany Modliszki, Stonogi i Lisa (a także prawdopodobnie Wróbla i Osy) zajmują się walką z Żurawiami.
- Klan Jeżozwierza obudził starożytnych Naga. Gargamel Serfożerca - daymio klanu zapowiada, że zabije wszystkich.

Ah ten świat polityki.

1 Comments:

Blogger Drachu said...

To bardzo proste. Piszę z klimatem tam, gdzie wyżej wspomniany ma sens. Artykuł o bierzącej polityce Rokuganu ma być przejrzysty, zrozumiały, ma łopatologicznie wszystko wykładać. Jeśli pojawi się kilka sugestywnych, mocnych skojarzeń to tym lepiej - zapadną w pamięć i będzie się pamiętało więcej.
Po prostu obawiam się, że art klimatyczny nie wykładałby dość jasno sytuacji międzynarodowej, dość skomplikowanej moim zdaniem. To ma być proste i zapdać w pamięć :)

Najbliższym planowanym wpisem jest historia ostrza Tonomaru. I to jest fajny materiał na nastrojowe pisanie.

11:09 AM  

Prześlij komentarz

<< Home

wtorek, czerwca 27, 2006

Odcinek piąty.

Cześć.

Jakoś tak przycichła ostatnio sprawa naszego L5K. Tonomaru boryka się z egzaminami, Katsumi bronił licencjatu, a Wasz ulubiony MG pojutrze broni magisterki. Trudno w tej sytuacji chadzac na sesje i ucinać ninja głowy, no nie? Można zatem powspominać co też się ostatnio działo i komu ucięło się głowę (ponownie ninja).

Opuściliśmy naszych bohaterów w momencie gdy Hida Katsumi wyprowadził pania Moshi Wakizę w bezpieczne miejsce (w sensie, że na dach), a cała drużyna wygrała walkę z ninja bodaj z 8:2 (to taki piłkarski akcent, ostatnio są modne). Tak? Wszyscy sobie przypomnieli co i jak? No to walimy dalej.

Zamieszanie w Kyuden Kitsune trwało całą noc. Ktoś biegał, ktoś skakał, ktoś komuś niechcący uciął głowę, a kto inny zbierał grzyby, bo dowódca postawił go na warcie i o nim zapomniał. Nasi bohaterowie schronili się w koszarach gwardzistów lisa, strzegąc pani Wakizy i liżąc rany. Wyjątkiem była pani Otaku Tando, która dość aktywnie poszukiwała ostatniego ocalałego ninja. Wspomniany ninja dość szybko się znalazł. Starał się opuścić zamek w zdobycznej zbroi żołnierza lisa, ale stracił przytomność z upływu krwii. Ryoshi (w zasadzie Ryosaki, ale nie bądźmy małostkowi, MG też może pokręcić nazwiska) rozkazała wziąć drania na spytki, by dowiedzieć się dokąd uprowadzono jej syna.
Następnie akcja przeskoczyła trzy dni do przodu. Przyjąłem, że nic się nie dzieje, bo ninja nie chce wypaplać nic eta-katom, a drużyna potrzebuje odpoczynku, by powrócić do pełnii możliwości. Trzeciego dnia wieczorem pani Wakiza poinformowała swoich przyjaciół, że Ryoshi ma zamiar pozwolić by ninja zwiał, by po jego śladach trafić do obozowiska ninja.Wakiza zasugerowała, że jeśli jej yojimbo wyruszą wcześniej i jako pierwsi odbiją dzieciaka, to wdzięczność Ryoshi spowoduje wzrost szans na sojusz Modliszki i Lisa.
Pościg za ninja był głównym elementem scenariusza. Trzeba było iść po bagnach, walczyć z goblinami, odnajdywać ślady, spać w opustoszałych świątynkach i spotkać się z nawiedzającymi je duchami. No i na końcu trzeba było dogadać się z Kitsune. W każdym razie powiedzmy tylko tyle, że pościg był ciężki.
Pod koniec drugiego dnia bohaterowie trafili do przydrożnej gospody otoczonej przez kilka chłopskich chat. Tutaj nastąpił dość istotny epizod - jeden z przebywających w gospodzie ludzi (a był to ninja) w pierwszej chwili pomylił Katsumiego z kims bardzo doń podobnym. Jednak tym epizodem dokładniej zajmiemy się w przyszłości.
Bohaterowie nie podejrzewali, że wieśniacy zostali wybici, a gospodę opanowali ninja. Dlatego też trochę za bardzo chlapali jęzorami i ninja szybko zorientowali się z kim mają do czynienia. Wprawdzie Katsumi węszył spisek ("To cholerna maskarada"), jednak i on dał się podejść. Bohaterowie zaczęli konsumować ryż zaprawiony spora ilością środków nasennych, gdy do gospody zbliżył się człowiek, którego szukali. Okazało się, że bohaterowie wyprzedzili go i jako pierwsi dotarli do gospody. Co więcej - okazało się, że gospodarz gospody daje ściganemu znaki, by ukrył się w lesie. Wtedy stało się jasne, to gospoda jest siedzibą ninja!
Gdy fakt ten wyszedł na jaw doszło do niekontrolowanej agresji, gdzie po raz kolejny trupy się posypały. Bohaterom udało się wytłuc ninja, a także odbić Yuichiego - syna pani Ryoshi.
Bohaterowie szcześliwi wyruszyli w drogę porotną, by po powrocie zastać Kyuden Kitsune oblegane przez siły Żurawi.

1 Comments:

Blogger Drachu said...

Pojawi sie w swoim czasie. Najbliższa sesja będzie prawdziwym wyznacznikiem matczynej opieki. Wierzę w panią Tando.

9:49 PM  

Prześlij komentarz

<< Home

poniedziałek, czerwca 12, 2006

Panie Janeczku mam grać? A graj pan!

Czołgiem.

Słuchajcie. Mam trochę czasu wolnego. Czy chcielibyście, by Wasz Drachu siadł nad podręcznikami i grzecznie przepisał Wam po polsku szkoły, wady, zalety, kata... nie spodziewajcie się cudów, nie mam czasu by tłumaczyć fluffu (czyli fajnych klimatycznych tekstów, że samuraj kraba jest jak góra), myślę jednak że z mechanicznego punktu widzenia jestem w stanie to zrobić. No i byłoby to przydatne, bo kiedyś nowa kampania nas czeka, nowi bohaterowie itd.
I uprzedzam, ze tym razem będzie to po polsku. Cześć z Was widziała moje tłumaczenie Savage Worlds (mocno nieformalne), otóż tym razem będzie to język klarowny i zrozumiały, ale bez kozackich tekstów.

Mam pisać?
Uprzedzam, że brak komentarzy potraktuję jako brak zainteresowania.

niedziela, czerwca 04, 2006

Moshi Wakiza.


Cześć!
Siedzę sobie po nocy i pisze ostatni rodział magisterki. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że jeszcze chwila tego prawniczego bełkotu i wybuchnie mi głowa. Zacząłem więc tracić czas przy necie, aż trafiłem do całkiem miłej galeryjki. I tam znalazłem ten obrazek. Oto Moshi Wakiza - taka, jaką ją widzę. Może teraz serce Tonomaru zabije ku niej nieco żywiej. W sumie dobrze się stało, bo już planowałem wstawić tu jakąś hentajpannę.
No i piszcie śmiało - którego BNa chcecie tu ujrzeć następnego?

czwartek, czerwca 01, 2006

Odcinek czwarty.

Dobra, właśnie wracam z wydziału. Jak zwykle cmoknałem klamkę, ale zrzuciłem rozdział w sekretariacie. Zaraz zabieram się za następny, ale na razie mam chwilkę, by opowiedzieć Wam wydarzenia czwartego odcinka naszej historii.

Skończyliśmy w chwili gdy Tonomaru stał naprzeciw swego spaczonego przez Krainy Cienia ojca. W tym czasie reszta naszych bohaterów, ciężko ranna, powoli krwawiła sobie w błocie.
Walka była króka i bardzo zacięta. Jednak zmęczenie zrobiło swoje i Tonomaru bez czucia padł w błoto. W tym czasie pani Moshi Wakiza nie próżnowała i udało jej się przywrócić resztki sił pozostałej trójce bohaterów. To oni stawili czoła spaczonemu samurajowi i tym razem byli zwycięscy. Tonomaru odzyskał tym samym swe rodowe ostrze (którym zajmiemy się w następnej notce).

Gdy nasi bohaterowie zastanawiali się co dalej zrobić na scenie zjawili się bushi Sojuszu Trzech i poprowadzili naszych herosów do Kyuden Kitsune - Pałacu Lisa. Po drodze nasi herosi doszli mniej-więcej do siebie, tak by w Kyuden Kitsune być w pełni sił. Na miejscu poznali daymio Lisa - panią Ryoshi. Okazało się też, że Lis z jakiegoś powodu nie chce dołączyc do sojuszu Yoritomo. Najbliższych parę dni nasi bohaterowie spędzili na dochodzeniu co jest grane, kto straszy Lisa i w jaki sposób. Okazało się, że syn Ryoshi w niejasnych okolicznościach zniknął z pałacu i warunkiem jego powrotu jest by Ryoshi nie dołączyła do sojuszu. Podejrzana sprawa.

Ostatnia noc w pałacu obfitowała w ciężkie wydarzenia. Pani Moshi Wakiza stała się celem ataku przebrzydłych ninja, nasłanych przez nieznanego sprawcę. Bohaterska postawa drużyny sprawiła jednak, że pani Wakizie nie spadł włos z głowy.

poniedziałek, maja 22, 2006

Czwarta sesja? A czwarta. Za nami? A za nami.

Dobry wieczór.

Dziś wystąpiliśmy w tradycyjnym składzie i nietradycyjnym miejscu. To znaczy na działce.
A działo się dziś, oj działo. To znaczy - akcja 80% bez wygłupów spada w mojej opinii do 60%, Crokus mówi, że do 30%, ale to defetyzm. Za szerzenie defetyzmu przenosimy do kampanii karnej :P (tak to jest emotka, nieprędko następną tu ujrzycie, ale to tak, by podkreślić, że nikt nikogo do kompanii karnej wysyłał nie będzie) Powiedzmy, że w następnej sesji znowu zaatakujemy 100%, dobra? Co dalej? Było trochę akcji, torchę role playowania i kapitalna, dynamiczna walka finałowa. Gratulacje, bez Was nie wyszłaby nawet w połowie tak fajna. Ja piszę już następny scenariusz.

sobota, maja 20, 2006

Z kamerą wśród zwierząt.

Dzień dobry.

Dziś zajmiemy się Ogrem rokugańskim. Jak widać na załączonym obrazku przeciętny osobnik tego gatunku to kawał schaba, zdolny do przerabiania samurajów na kotlety. Szybki, dobrze wyszkolony i twardy - niewielu miałoby z nim szanse w walce 1 na 1. Pani Tando wprawdzie jednego tak zabiła, ale zrobiła to wbrew szansom. Tym bardziej należą się jej za to gratulacje.
Ogry chociaż bardzo silne i odporne mają jednak swe słabości, nie są bystrzakami i grupka samurajów, która ma opracowaną własciwą taktykę i dobrze zna swoje możliwości może bez strachu stawać naprzeciw ogrów.

Odcinek trzeci.

Czołem.
Noc już późna, ja jestem lekuchno przemęczony. Piszę magisterkę na pełnych obrotach, a nijak mi nie wychodzi. Myślę, że odprężę się pisząc o czymś innym niż prawo, a i dla Was będzie to milsza lektura, niż gdybym miał wklejać to kolejne rozdziały mojej pracy, no nie?

Nie wiem czy pamiętacie, ale nasi bohaterowie dotarli do Miasta Uderzającego Gromu. Port Modliszek przywitał ich spowity bielą. Biała kimona, białe flagi, smutek i żałość na ulicach. Krótkie dochodzenie wykazało, że umarł właśnie miłościwie nam panujący Hantei XXXVIII. Po dokładniejszym zbadaniu sprawy okazało się, że władca umarł na chorobę zwaną Bayushi Shoju, czyli cesarza zabił facet stojący na czele klanu Skorpiona. No cóż - umarł cesarz, niech żyje cesarz. Co więcej, nasz świeżo rozkwitły kwiatuszek (czyli nowy cesarz) Hantei XXXIX zdażył już rozwiązać rodzinę Akodo. Ma chłopak jaja. Ale czy ma rozum?

U Modliszek w tym czasie trwa narada. Oficjelowie wielu klanów starają się dojść do porozumienia. Sytuacja jest poważna, atak Żurawia na Kraba wisi na włosku, na dodatek po śmierci Hantei nastąpił drobny zamęt i nie ma już co liczyć, że cesarz każe Żurawiom się uspokoić. No chyba,że w grę wchodzi seans spirytystyczny. Z ważnych person odnotowano tu obecność Yoritomo - daymio Modliszki, Hida Kisady - daimyo Kraba, Tsuruchiego - daymio Osy i Ide Tadajiego - szef dyplomacji Jednorożca.

Ale zostawmy wielką politykę na boku. Nasi bohaterowie rozbiegli się po mieście. Jak zwykle każdy za swoimi sprawami. Pani Senryuu i Tonomaru sprawdzili pogłoski o śmierci cesarza (prawdziwe jak diabli), Hida Katsumi sprawdził swoje kontakty, a pani Otaku Tando udała się do świątyni Osano Wo, by skorzystać z mądrości tamtejszych mnichów. Później wszyscy wrócili do pałacu, w którym ich zakwaterowano. Gdy tam przybyli okazało się, że pani Moshi Wakiza będzie wdzięczna, jeśli zechcą poświęcić jej trochę czasu. Wszyscy udali się na górę do jej komnat, jedni chętnie, a Tonomaru jeszcze chętniej. Pani Wakiza wręczyła wspaniałe kimona naszym bohaterom, a pan Tonomaru dostał w prezencie wachlarz pani Wakizy. Nie muszę chyba mówić, co to oznacza. Muszę? Gdy w Rokuganie dziewczę daje chłopcu wachlarz, to dyskretnie daje do zrozumienia, że teges... no, że chemia zachodzi. Ponadto Tonomaru został poproszony o pełnienie funkcji yojimbo pani Moshi, nie musze dodawać, że dla naszego bohatera zabrzmiało to jak "urodziny dwa razy do roku".

Odbyła się uroczysta kolacja, podczas której Yoritomo pochwalił bohaterów za dzielną postawę, a pan Kisada w radosnym uniesieniu wywołanym dumą z osiągnięć podwładnego zaoferował, że Hida Katsumi zostanie yojimbo pani Wakizy, by bronić jej w dalszym ciągu. Kisada nie jest naiwny, to kawał cwaniaka, nie dba o elegancję i nie unosi się dumą. Ale czasami zgrywa prostolinijnego trepa. Jednak podczas rozmowy w 4 oczy wytłumaczył Katsumiemu o co chodzi - Wakiza ma jechać do Kyuden Kitsune, by wciągnąć klan Lisa do sojuszu Yoritomo. Sojusz będzie walczył z Żurawiem, więc wspierając sojusz Katsumi broni Kraba. Nasz bohater zaakceptował rozkaz i wszyscy rozeszli się w swoją stronę.

Droga do Kyuden Kitsune mijała spokojnie. Króki rejs, wysadzenie w Mieście Samotnego Brzegu i krótka podróż przez Kitsune Mori w stronę Kyuden Kitsune. Harmonię wojaży zakłóciło odnalezienie opustoszałej wioski, której mieszkańcy zostali wybici przez coś wielkiego. Podejrzenie padło na ogry, względnie oni. Ustalono, że było 3-4 napsatników olbrzymiej postury, lecz towarzyszył im jeden człowiek.

Wieczorem tego dnia doszło do walki. Drużyna dotarła do świeżo spalonej gospody, a pani Tando ściągnęła uwagę ogrów ba bohaterów. Wśród zgliszcz zajazdu, po zmroku, w strugach ulewnego deszczu doszło do walki. Była ona zacięta i bezpardonowa. Trójka ogrów uderzyła na bohaterów. Ogr w świecie L5K to kawał bestii. Pan Katsumi padł, po nim pani Shosuro Senryuu (zanim jednak padła straszliwym ciosem powaliła jednego z napastników), przyszła też kolej na panią Tando, która wcześniej w walce 1 na 1 pokonała jednego z napastników. Padły też wszystkie ogry. Kiedy wydawało się, że już po wszystkim i Tonomaru chciał się wziąć za opatrywanie rannych pojawiła się jeszcze jedna postać. Był to samuraj zakuty w czarną zbroję, na plecach miał sashimono z monem Daigotsu - ponurego generała Krain Cienia. Był to ojciec Tonomaru, który rzucił swemu synowi wyzwanie. Wśród ruin spalonej gospody ojciec i syn stanęli do pojedynku...

piątek, maja 12, 2006

I jeszcze jedna sesja za nami.

Dobry wieczór.

Niedawno wróciłem z sesji. Wydaje mi się, że było fajnie. Dowiedzieliśmy się wiele o sobie. Przekonałem się, że w środku każdego siedzi taki mały gamista, który lubi komuś przejechać mieczem po buzi. Dowiedzieliśmy się też z jakich okazji nosi się białe kimona. Co ponadto - akcja "100% bez wygłupów" okazała się akcją, powiedzmy coś koło "80% bez wygłupów", czyli nieźle. Największy problem z powstrzymywaniem się od wygłupów mam chyba ja. Ale i tak jetem zadowolony. A Wy?

piątek, maja 05, 2006

Odcinek drugi.

Siema!

Nadeszła pora, by opowiedzieć Wam, co działo sie na drugiej sesji. Wystąpiliśmy w stałym składzie (Aghad, Crokus, Dune^^, Ogion, no i ja), rozgościlismy się w pokoju Aghada. Za ścieżkę dźwiękowa jak zwykle posłużyła składanka japońskich utworów tradycyjnych. Graliśmy około pięciu godzin.

Jak zapewne pamiętacie, zostawiliśmy naszych bohaterów w palarnii opium, gdzie przebywała porwana pani Moshi Wakiza. Porywacze zostali wymordowani, pani Wakiza uwolniona, ale okazało się, że na mostku, będącym jedyną drogą powrotu stoi pani Kakita Mikami.

Bohaterowie początkowo zignorowali panią Mikami, zajmując się dokładnie uratowaną pania Wakizą. Tonomaru rozciął jej więzy, ona akurat odzyskała przytomność i skierowała wzrok na swojego wybawcę, ich spojrzenia zetknęły się, zaiskrzyło i wszyscy byli świadkiem narodzin nowego uczucia.
W tym samym czasie Shosuro Senryuu krwawiła. Zostałą ciężko ranna w walce z porywaczami, więc Tonomaru oderwał się na chwilę od pani Wakizy i założył opatrunki. W tym samym czasie pani Tando zniszczyła ładunek opium.

Pani Kakita Mikami, zniecierpliwiona, donośnym głosem wyzwała na pojedynek championa pani Wakizy. Ta zaś słabym głosem poprosiła Tonomaru, by bronił jej honoru. Tak też się stało. Na mostku obydwoje stanęli naprzeciw siebie do pojedynku iaijutsu. Pani Kakita nie wytrzymała wojny nerwów i jej ciało zsunęło się do wody. Pan Hida Katsumi poszedł wypytać ronina ze szramą o dalsze zamiary(i bez oka), ale okazał się on honorowym człowiekiem, uznającym zwycięstwo Tonomaru. Wyjawił też swoje imię - Dairya. Następnie odszedł swoją drogą. Być może jeszcze kiedyś się spotkają.

Gdy powróćono do gospody doszło do kolejnego pojedynku. Pani Otaku Tando i ronin Isamu żywili ku sobie urazę (patrz odcinek pierwszy) i teraz doszło do pojedynku. Możliwości przeciwników były bardzo wyrównane, jednak to pani Tando dobyła miecz i jednym czystym cięciem ścięła przeciwnika. Eta uprzątneli ciało zabitego.

Następnie nastąpił ten moment w którym pani Senryuu użyła swoich kontaktów, by się dowiedzieć co jest grane. Okazuje się, że w ręce klanu Żurawia wpadły plany obronne klanu Kraba i wykazały one, że więcej Krabów niż zazwyczaj stacjonuje na murze, zaś pozostałe granice klanu są niebronione. Żuraw postanowił wykorzystać tą sytuacje i uszczknąc nieco ziem Kraba dla siebie. Jedyną nadzieją dla obrońców muru jest powstający właśnie sojusz Yoritomo. Kilka pirackich rajdów i Żuraw będzie musiał poświęcić większe siły do ochrony wybrzeża, tym samym nie znajdując dosyć wojsk, by zagrozić Krabom.
Żuraw najwyraźniej wiedział o tej możliwości, dlatego postanowił uwięzić na swoim terenie panią Wakizę. Otaku Tando szybko przekonała się, że namiestnik zakazał statkom opuszczać port.

Gdy wszyscy udali się porozmawiac o tym w pokojach pani Wakizy zauważyli, że pan Doji Bantaro, pod pozorem troski o bezpieczeństwo pani Moshi zaprasza ją do swej rezydencji. Wiadomo, ze chodziło mu raczej o to, by mieć panią Moshi Wakizę na oku, ale nie bardzo było się jak wyłgać. Wspólnymi siłami jednak drużyna wymysliła jak w taktowny sposób odmówić niechcianej gościny.

Gdy wszyscy podzielili się zdobytą wiedzą nastąpiła chwila prawdy. Okazało się, że klan Krba doskonale wiedział o zdrajcy, któy sprzedał plany obronne klanu Żurawiom. Kraby najchętniej zwolniłyby cześć ludzi z Muru, ale nie mogą tego zrobić - Krainy Cienia mocno naciskają. Co więcej - pan Hida Katsumi opuścił ziemie swego klanu własnie po to, by znaleźć zdrajcę. Podczas dyskusji widoczna była również nieufonośc pani Tando wobec pani Senryuu.

Wniosek z dyskusji był następujący - pani Wakiza musi dostać się do Miasta Gromu, by spotkać się z Yoritomo. Co prawda pan Doji Bantaro zabronił statkom opuszcać port, jednak cumujący w mieście kupcy Yasuki nie byli poddanymi Żurawia i zgodzili się zabrać bohaterów do Miasta Gromu. Pani Tando miała jednak opory przed łamaniem zakazu namiestnika, dlatego drużyna nie opuściła Miasta Zimnego Wichru na pokładzie statku. Miast tego udali się do jednej z pobliskich wiosek rybackich, gdzie czekali już na nich kupcy Yasuki, by wspólnie pożeglować do wysp klanu Modliszki.

Postanowienie noworoczne.

Cześć!
Analizowałem sobie ostatnie sesje. I te w L5K i te poza nim. I szukałem swoich błędów. Jasne, fajnie się z Wami bawię, ale zawsze można coś poprawić. Adaptuj, adoptuj, ulepszaj, jak mawiał John Cleese jako Robin Hood. Siadłem zatem, wyciągnąłem kartkę i przeprowadziłem analizę. Wnioski są następujące:
1. Ograniczyć śmiechy i komentarze rzucane poza sesją.
2. Nie wolno nie pić piwa po zgaszeniu światła.
3. Chuck Norris ma 10z10 na obrażenia.
4. Koziołek Matołek musi dojść do Pacanowa.

Następnie wziąłem książkę Kornela Makuszyńskiego i stwierdziłem, że Matołek już do Pacanowa dotarł. Norris powinien zadawać 11z11 obrażeń. Postulat z piwem również był błędny - to znaczy nie był kłamstwem, ale tylko połową prawdy, bo przed zgaszeniem światła też nie można nie pić piwa. Pozostaje zatem kwestia śmiechów na sesji. Wiecie - ja lubię się z Wami śmiać, ale kurcze, by się pośmiać to możemy się spotkać sami z siebie. Nie potrzebuję RPG, by walić kwaśnymi tekstami, no nie? Proponuję zatem akcję "100% bez robienia sobie jaj" (no powiedzmy 95%).
Od następnej sesji, Wasz Drasiu przestaje się wygłupiać.
Jak nie chcecie możecie nie wierzyć. Ja sam nie wierzę. Ale się postaram.

piątek, kwietnia 28, 2006

Druga sesja za nami.

Dobry wieczór.
Za nami druga sesja, było trochę pojedynków, trochę śmiechu, troche konfliktów wewnątrzdrużynowych. Gracze powiedzieli, że było git. Ja sam również się nieźle bawiłem, chociaż nie jest to jeszcze wszystko na co nas stać, powoli jednak się docieramy i sądzę, że wkróce damy czadu.

Miss prawdomówności dzisiejszego wieczoru został Ogion "Ty pamiętasz, że ja mam wadę Pech za 9 punktów?". No cóż, nie pamiętałem. Ale zapamiętam.

poniedziałek, kwietnia 24, 2006

Odcinek pierwszy.

Witajcie.
Czas szybko mija, następna sesja już w czwartek. Dawno tu nie pisałem, gdyż przez ostatnich parę dni nie miałem dostępu do internetu. Za to teraz już mam i z chęcią opiszę, co też się na ostatniej sesji działo. Gościnnie wystąpił u nas Fenran, a my gościnnie wystąpiliśmy u niego. Skład: Crokus - Tonomaru, Dune^^ - Shosuro Senryuu, Aghad - Hida Katsumi, Ogion - Otaku Tando i Fenran jako ronin Isamu.

Wstęp - pani Moshi Wakiza zmierza do Miasta Zimnego Wiatru. Podróżuje ona palankinem w eskorcie wiernych roninów (gdyż klan Stonogi zatrudnia tychże), cel podróży już niedaleko. Dlatego ronin Isamu rusza przodem, by zadbać o dobrą gospodę, w której jego pani będzie mogła spędzić noc. Gdy odłączył się od orszaku i znikł za horyzontem, zgraja bandytów napadła na palankin...

Pozostała czwórka bohaterów podróżowała wspólnie, również kierując się do Miasta Zimnego Wiatru, każde z nich miało swoje powody, by się tam udać. Na drodze, wijącej się nad skrajem klifu napotykają zgraję bandytów, wiele ciał i przewrócony na bok palankin, do którego bezskutecznie staraja się dostać bandyci. Tu nastąpiła krótka wymiana poglądów, Tonomaru pokazał jak się poprawnie strzela z łuku, Otaku Tando udzieliła krótkiego instruktażu z cyklu "co potrafią panny wojny", Hida Katsumi zademonstrował na czym tak naprawdę polega idea "jednego ciosu", a Shosuro Senryuu przeprowadziła wykład pod tytułem "Myslisz, że uciekłeś bezpiecznie frajerze?". Krótko mówiąc miała miejsce chwila agresji, w wyniku której grupa bandytów zamieniła się w szybko stygnące ciała.

W tym samym momencie powrócił Isamu. Spostrzegł przewrócony palankin, a przy nim czwórkę graczy. Zapewne leżące na ziemi zwłoki również nie uszły jego uwadze. Tu nastąpiła krótka przepychanka między Isamu, a pozostałymi graczami, jednak udało się w końcu dojść do porozumienia i uratować panią Moshi Wakizę. Jeden z ocalałych bandytów wyznał, że szajka działała na czyjeś zlecenie, chociaż tylko szef wie na czyje. Z tym, ze Tonomaru zastrzelił szefa, więc wypytanie go nie będzie już możliwe.

Wspólnie wszyscy udali się do miasta, do przygotowanej gospody. Tam też spotkali się z panem Doji Bantaro - lokalnym namiestnikiem, oraz jego yoriki - panią Kakita Mikami. Zostali przeproszeni za całe zajście i obiecano im, że władze zrobią wszystko, by sprawę tą rozwikłać. Reszta wieczoru upłynęła na mniej, lub bardziej uprzejmych interakcjach, zaznaczyły się pierwsze tarcia na linii Tando - Isamu.

Następnego dnia pani Wakiza poprosiła do siebie naszych dzielnych samurajów. Podziękowała im za ratunek i poprosiła o towarzyszenie jej w podróży. Część bohaterów z chęcią na to przystała, zaś część poprosiła o czas do namysłu (bądź co bądź każdy ma jakieś zaszłości i muieli gracze sprawdzić, czy z panią Moshi jest im po drodze). Tego dnia też druzyna rozeszła się po mieście i każdy zajął sie sprawami, które go tu sprowadzały. Wieczorem wszyscy udali się do gospody i okazało się, że każdemu jest po drodze z pania Wakiza. Tarcie na linii Isamu - Otaku Tando przybrało rozmiar krytyczny i panna wojny wyzwała ronina na pojedynek. Zanim jednak doszło do do starcia, okazało się że pani Moshi Wakiza została porwana.

Porywacze jednak nie spodziewali się, że bohaterowie mają w rękawie niejednego asa. Hida Katsumi, dzieki swoim kontaktom wśród Yasukich dowiedział się, że z bandytami kontaktowała się pani Kakita Mikami, co więcej - wiadomo, że towarzyszy jej ronin o twarzy przeciętej blizną. Shosuro Senryuu skontaktowała się ze swoim przełożonym w tym mieście - panem Bayushi Yojiro, a potem dzięki wrodzonemu sprytowi udało jej się odnaleźć miejsce, gdzie przetrzymywana była pani Wakiza. Umieszczono ją w palarnii opium, położonej na skalistej wysepce, do której można się dostać tylko wąskim pomostem. Senryuu zbadała miejsce i przy okazji pozbyła się jednego ze strażników. Następnie wszyscy spotkali się w gospodzie.

Tutaj Isamu musiał w jakiś sposób przekonać panią Tando, by zechciała odłożyć sprawę pojedynku i pomogła mu odbić panią Moshi Wakizę. Udało mu się to, jednak dyskusja była burzliwa. Cała drużyna udała się na miejsce i szturmem zdobyła palarnię opium. Faktycznie, znaleziono też skrępowaną panią Wakizę. Bohaterowie już mieli wrócić do gospody, gdy okazało się, że na mostku stoi pani Kakita Mikami, odcinając im drogę odwrotu. Tuż za nią stał wspomniany wcześniej tajemniczy ronin z blizną...

poniedziałek, kwietnia 17, 2006

W co gramy?

Hej.
Nie, nie odbiło mi. Po prostu chciałem opowiedzieć co nieco o doborze świata, mechaniki i takich tam. Wbrew temu co twierdzą elyciarze mechanika ma znaczenie, a ja jestem fair wobec graczy.

Świat (zwany niekiedy settingiem) - gramy w Rokuganie, roku około 1120. Jest to zatem świat pierwszej edycji Legendy Pięciu Kręgów. Nie jestemu uczulony na storyline L5K, chwilami jest dość apetyczne (a chwilami wprost okropne). Za pierwszą edycją stoi jednak zestaw dodatków - chodzi przede wszystkim o Drogi Klanów. Nie ma co ukrywać, świat pierwszej edycji znam dużo lepiej niż świat edycji trzeciej, więc właśnie w nim osadziłem akcję gry. No wiecie - nie chce mi się na pamięć uczyć BNów trzecioedycyjnych, zwłaszcza, że ci z pierwszej edycji sa naprawde fajni. Storyline nie obowiązuje, być może zaczerpnę z niego jakies pomysły, ale nawet jesli to się stanie, to gracze rozwiążą je po swojemu. Co ukradłem z Trzeciej Edycji? Wizję Krain Cienia, pomysł na Yasukich, elitarną szkołę shugenja Smoka - Tamori i takie tam.

Mechanikę wziąłem z edycji trzeciej. Jest bardzo podobna do mechaniki pierwszoedycyjnej, daje jednak większe możliwości i wyeliminowano z niej większość błędów poprzedniczki (ciągle trafia się za łatwo, ale resztę błędów wyeliminowano). No i plusem jest to, że mam wszystkie szkoły, czary, techniki i tak dalej zebrane w jednym podręczniku. Nie musze jeździć na sesję z wiadrem dróg. Mechanika ma znaczenie.

Oczywiście wprowadziłem kilka własnych modyfikacji, jednak są to naprawde drobiazgi.
- bronie drzewcowe nie tracą kostki obrażeń w walce z pieszym przeciwnikiem.
- test iaijutsu w pierwszej rundzie potyczki to przy okazji rzut na atak.
- każdy z moich bohaterów dostał za darmo zasadę "przeznaczony do wielkości" - to epicka kampania, a Fu Leng i jego przyd...as Daigotsu z pewnością nie zauważą tych 4 punktów różnicy.

Bohater - Otaku Tando.

Cześć. Mamy lany poniedziałek, pracę na Quentina juz oceniłem, magisterkę zacznę pisać dopiero za chwil parę, możemy zatem bliżej przyjrzeć się postaci Ogiona.

Pani Otaku Tando należy do elitarnej formacji Panien Wojny, osławionego żeńskiego oddziału kawalerii Klanu Jednorożca. Podczas najzacieklejszych bitew to własnie ich szaleńcze szarże przełamują mur włóczni wroga, ofiarowując swojemu daymio kolejne zwycięstwa. Pani Tando opuściła jednak rodzinne ziemie, by udać się do Miasta Zimnego Wichru. Dlaczego?

By odpowiedzieć sobie na to pytanie musielibyśmy lepiej poznać historie klanu Jednorożca i jego rodziny. Bo wszek obok Shinjo, Ide, Otaku i Iuchi istnieją jeszcze tajemniczy i odlegli Moto. To własnie oni, ponad sto lat temu, ze śpiewem na ustach ruszyli w Krainy Cienia stawić czoła koszmarom. I nigdy nie powrócili, teraz wszyscy służą Fu Lengowi i wykonują jego rozkazy. To dla pani Otaku Tando bardzo istotne, gdyż jednym z tych Moto był jej przodek.

Jedyną pamiątką po przeklętym przodku jest uprząż jego konia. Podobno kryje ona w sobie klucz do rozwiązania zagadki upadłego Moto, jednak niewielu jest ludzi zdolnych poznać prawdziwą naturę tego przedmiotu. Dlatego pani Otaku Tando zmuszona jest przemierzać Rokugan w poszukiwaniu tych mędrców i strzępów ich wiedzy.

Jednorożce wśród cywilizowanych rokugańczyków nie cieszą się dobra opinią. Okreslenie "barbarzyńca" będzie tu pojawiało się bardzo często. Pani Tando zadaje kłam tym opiniom, to osoba kulturalna, wykształcona i bardzo honorowa. Chociaż jej egzotyczna uroda mogą wprowadzać w błąd, to w sercu młodej Otaku jest dużo więcej Rokuganu, niż mogłoby się wydawać.

Nieustraszona, nieustępliwa, niebezpieczna. Taka właśnie jest pani Tando, gdy dochodzi do walki. Uderza niczym strzała wypuszczona z łuku, znacząc swój ślad trupami pokonanych przeciwników. Konno, czy pieszo, z kataną, czy nagamaki... to nie ma znaczenia, Panna Wojny zawsze będzie straszliwym wrogiem.

niedziela, kwietnia 16, 2006

Bohater - Hida Katsumi.

Dzień dobry. Dzisiaj zapoznamy się bliżej z panem Hida Katsumi. Ta barwna postać prowadzona jest przez Aghada.

Hida Katsumi ma tylko jeden cel przed sobą - chce dopaść człowieka, który zdradził klan Kraba, sprzedając jego sekrety politycznym wrogom. Nie będzie to proste zadanie - Rokugan jest wielki i pojedyńczy człowiek może liczyć na to, że uda mu się zmylić każdą pogoń. Jednak jeśli zdrajca liczy, że Hida Katsumi zrezygnuje z wypełnienia swojej powinności, srodze się zawiedzie.

Wielu chciałoby wierzyć, że Kraby to zgraja tępych osiłków, których łatwo wywieść w pole, jednak gdyby chcieli poznać bliżej pana Katsumi, musieliby zmienić swoje poglądy. Dlaczego? Gdyż jest on nieodrodnym synem klanu Kraba - wysoki, muskularny, uparty, nieokrzesany, nie stroniący od sake, szaleńczo odważny, nie przyjmujący możliwości porażki. A jednak przy tym bardzo przewidujący, inteligentny i sprytny. Wielu zapomina, że na murze ostry umysł jest równie potrzebny, jak ostry miecz.
A pan Katsumi spędził lata na murze. Walczył u boku Hidy Kisady i jego syna Yakamo. Szarżował na najstraszliwszych Oni, brał udział w wyprawach do Krain Cienia. Jego bojowy okrzyk odbijał się echem od murów Shiro Kuni i Kyuden Hida. Wystawiał na straszliwe ciosy swoje ciało i duszę. I nigdy się nie ugiął.

Obecnie, za zgodą samego Hida Kisady tropi zdrajcę, a gdy już go spotka, wtedy nakarmi jego krwią ostrze swego rodowego miecza - straszliwego no - dachi. Lata spędzone na murze wywarły na nim swoje piętno. Największym problemem jest ciemność. Pan Katsumi nie boi się ciemności, po prostu nie dopuszcza jej do siebie. Ma do tego prawo - jako jeden z nielicznych przeżył spotkanie ze straszliwym Oni, którego ciało utkane było z mroku. Czasami też prześladują go zwidy - ale sake skutecznie je odpędza.
Pan Hida Katsumi jest wojownikiem z krwi i kości. Gdy brnie przez pole walki niewielu jest w stanie go zatrzymać.

Chociaż może zdawać się nieokrzesany, Krab jest świetnym kompanem i dobrym przyjacielem. Jednak największą dlań wartością jest obowiązek - wykona go, lub zginie próbując.

sobota, kwietnia 15, 2006

Bohaterka - Shosuro Senryuu.

Shosuro Senryuu to postać należąca do Dune^^. Ponieważ zdecydowaliśmy się grać w otwarte karty, wolno mi uchylić rąbka tajemnicy, skrywającej tą postać.

Młoda pani Shosuro jest shinobi - rokugańskim człowiekiem do zadań specjalnych. Jest w tym coś z bycia szpiegiem, aktorem i skrytobójcą. Oczywiście - niewyszkształceni Rokugańczycy użyliby raczej słowa ninja, lesz my wszyscy dobrze wiemy, że ninja nie istnieją, a Shinobi Shosuro owszem i mają się świetnie.

Tak się złożyło, że wszyscy występujący na sesji bohaterowie zmagają się z upiorami przeszłości - cięzkim brzemieniem pozostawionym im przez przodków. Pani Senryuu nie jest tu w żaden sposób wyjątkiem.

By lepiej zrozumieć motywację tej postaci musielibyśmy cofnąc się w czasie, do ojca pani Senryuu. Okrył on swe imie hańbą, więc litościwie go tu nie przytoczę. Był on zaufanym i poważanym oficerem armii Skorpiona - nigdy nie wykazał się nieprzeciętnym talentem na polu walki, lecz doskonałe przygotowanie teoretyczne zyskało mu szacunek wśród kadry dowódczej klanu. Jednak, gdy doszło do pierwszego poważniejszego starcia i jego oddział miał być rzucony w wir walki człowiek ten stchórzył i odmówił wykonania rozkazu, zwycięstwo wymknęło się wojskom Skorpiona z rąk. Okażmy zatem litość i spuśćmy zasłonę milczenia na jego dalsze losy.

Shosuro Senryuu do dzisiaj ponosi konsekwencje tamtego czynu ojca. Wspominana jest, jako córka tchórza i prawdopodobnie to własnie jest powód, dla którego przez długi czas klan nie wyznaczał jej żadnego poważnego zadania. Senryuu bardzo starała się udowodnić swoją wartośc, lecz grzechy ojca były cięzkim brzemieniem.
Dopiero niedawno jeden z wysoko postawionych dyplomatów klanu - pan Bayushi Yojiro dostrzegł talent młodej shinobi i postanowił przydzielić jej pierwsze, naprawdę poważne zadanie. Teraz pani Senryuu ma szansę udowodnić swoją wartość.

piątek, kwietnia 14, 2006

Bohater - Tonomaru.

Witajcie.
Przed Wami opis jednego z bohaterów, biorących udział w naszej kampanii. Jest to postać Crokusa i jako pierwsza trafia na warsztat.

Tonomaru urodził się jako ronin, lecz liczy, że pewnego dnia będzie mógł powrócić na łono klanu swoich przodków. Trzymajmy za niego kciuki, gdyż nie będzie to proste - zwłaszcza, że od pierwszego dnia swojgo życia przynależy do "ludzi fali" - prawdziwych roninów wiodących swe życie na szlaku.

Przodkowie Tonomaru od dawna zapisywali swe imiona złotymi zgłoskami w historii klanu Feniksa. Warto tu wspomniec wielkiego Shiba Ariyagi, bohatera bitwy Białego Jelenia, czy też czcigodnego pradziadka Tonomaru - Shiba Konomeko, który był jednym z największych mistrzów iaijutsu, jakich wydał klan. Lecz to nie wszystko - czcigodny przodek wsławił się również jako yojimbo jednego z wielkich inkwizytorów Asako, oraz jako zażarty wróg Krain Cienia.
Niewielu jednak wie, że ten sam Shiba Konomeko został pochwycony przez Fu Lenga, by jako nieumarły samuraj służyć złu, które całe życie zwalczał. Dlategoż właśnie dziadek Tonomaru opuścił klan, gdyż jego najważniejszym celem stało się zniszczenie ożywionej kukły. Temu celowi poświęcił całe swoje życie, podobnie postąpił zresztą ojciec naszego bohatera - aż niedawno wszelki słuch o nim zaginął. Tonomaru ruszył wtedy w drogę, by odnaleźć ojca i zniszczyć pradziadka. Żadne z tych zadań nie będzie łatwe.

Chociaż Tonomaru urodził sie jako ronin, to cechuje go idealistyczne, romantyczne pojmowanie bushido, tak charakterystczne dla Feniksów, których krew płynie w jego żyłach. Po przodkach odziedziczył też łagodny charakter i szacunek dla ludzkiego życia. Nie jest skory do gniewu - być może to wpływ charakteru ojca. Chociaż nigdy nie opanował żadnych spwcyficznych technik walki mieczem, to wrodzona szybkość i wytrzymałość czynią zeń groźnego przeciwnika.

Pierwsza sesja za nami.

Pierwsza sesja już za nami. Nie powiem, było bardzo miło, a i śmiechu nie brakowało - wręcz było go w lekuchnym nadmiarze. Wystąpiliśmy w składzie sześcioosobowym (gościnnie na sesji pojawił się Fenran) i chwilami czuło się, że MG z piątka graczy poradzić sobie nie umie. Wiem też, że parę rzeczy w moim prowadzeniu jest do poprawy, ale podejrzewam, że to kwestia lepszego poznania priorytetów graczy i wspólnego zgrania . Dopiero teraz mogłem na żywo zobaczyć jak grają Dune^^ i Ogion i chociaż oboje prowadzą swe postacie zupełnie inaczej, to oba ich style bardzo przypadły mi do gustu.
Już wkrótce pojawi się opis każdego z bohaterów i streszczenie wydarzeń mających miejsce na sesji. Ja zaś zaczynam już przygotowywać następny scenariusz.

środa, kwietnia 12, 2006

Gracze.

No wlaśnie, wspomnialem coś o nieprzeciętnych graczach. To ważne, by grać z ludźmi, których się lubi, nieprawdaż? Dlatego wlasnie wybralem graczy takich, a nie innych. w sklad drużyny wchodzą(kolejność alfabetyczna) Aghad, Crokus, Dune^^ i Ogion. Aghad i Crokus to weterani moich drużyn, Dune^^ i Ogion to osoby, z którymi jeszcze nie gralem, ale wywiad środowiskowy donosi, że będziemy razem dobrze się bawić.
Dobrze mieć fajnych graczy.

Nadchodząca kampania.

W obecnej chwili pracuję nad dość dlugą kampanią, mającą miejsce w Rokuganie - Szmaragdowym Cesarstwie. Sądzę, że graczom przyjdzie zmierzyć się z niejednym wyzwaniem, będą spiski, zasadzki, porwania, pojedynki, bitwy, pościgi...czyli to co wszyscy w RPG wlasnie cenimy. I to na skalę epicką, to w końcu opowieść o bohaterach przez duże "B". Mam zamiar osadzić akcję w okolicach roku 1120, ale z zastosowaniem mechaniki trzeciej edycji Legendy pięciu kręgów. Pierwsza sesje będzie miala miejsce 13. IV i coś mi mówi, że graczy mam świetnych. Czeka nas zatem dużo zabawy.

Witajcie!

Witajcie. To pierwszy mój wpis w tym blogu. Jak to kiedyś zostalo powiedziane w Rejsie - "Na każdym zebraniu jest tak, że ktoś musi zaczać pierwszy". Niniejszym więc zaczynam i obiecuję uczciwie wziąć się do roboty.